Legenda o rurze

Legenda o rurze

Pewnego dnia Young Breeze, frolicking nad górami, zauważył małe drzewo rosnące na jednym z klifów. Jego gałęzie były całkowicie pokryte wrzącymi dużymi śnieżnobiałymi kwiatami, wydzielającymi wyrafinowany odurzający zapach. Wiatr nigdy wcześniej nie spotkał takich drzew i dlatego natychmiast ruszył w ich kierunku. Ledwie dotykając jego delikatnych kolorów, usłyszał niezwykle piękne dźwięki, które w cudowny sposób zaczęły nabierać kształtu w melodii. Od teraz Breeze nie może opuścić tego drzewa i bawić się na płatkach jego kwiatów dzień i noc, ciesząc się magiczną muzyką.

Wkrótce jednak Najwyższy Wiatr dowiedział się o tym i z całą swoją furią spadł na góry, zmiotł całe życie z powierzchni Ziemi i rozproszył poszarpane liście na pył. Ale Breeze mógł uratować jego drzewo - przykrył je sobą. Kuląc się z lodowych podmuchów swego Mistrza, delikatnie uścisnął i przytrzymał każdą gałąź dla siebie. I wtedy Wysoki Wiatr całkowicie rozgniewał się i powiedział do Breeter: „Kochasz swoje drzewo? Czy myślisz, że zostaniesz z nim na zawsze. Ale to nie przestraszyło Breeze, postanowił pozostać na skale na zawsze.

Wkrótce kwiaty zastąpiono szmaragdowymi liśćmi, a potem pojawiły się aromatyczne owoce koloru słońca. Melodie na liściach i owocach brzmiały wspaniale i cudownie, a Breeze wcale nie żałował swojego wyboru.

Nadeszła jesień. Owoce na drzewie już dawno dojrzewały i kruszyły się, a liście zwiędły i opaliły się. Bez względu na to, jak Breeze próbował przejść przez nagie gałęzie, nie wydawały żadnego dźwięku. Jego serce zaczęło dręczyć złą tęsknotę. Ze smutkiem obserwował swoich braci, którzy biegli po górach, okrążając opadłe złote liście w trąbach powietrznych. Nie mogłem znieść Breeze i opuściłem jego drzewo. I jak zapowiadała Wladyka, w jednej chwili umarła - gałęzie rozpadły się na popiół, a korzenie zamieniły się w wyblakłą trawę. Pozostaje położyć na skale tylko jedno przypomnienie niegdyś pięknego i kwitnącego drzewa - jednej pojedynczej gałązki, w którą zaplątała się drobna cząstka wiatru.

Kilka lat później ta gałązka została znaleziona przez chłopca z wioski, który zebrał chrust. Zrobił z niej fajkę, która w cudowny sposób się zagrała - wystarczyło, by podnieść ją do ust. Jej melodie przeniknęły do ​​samego serca i sprawiły, że szczerze drżę każdej duszy.

Taka jest historia morelowej rury zwanej w Armenii duduk. O brzmieniu tego instrumentu mówią: „Tak śpiewa dusza morelowego drzewa”.

Obejrzyj film: MAHONEK SPOTKAŁ "LEGENDĘ POLSKIEGO YOUTUBE" NA OMETV. "LOW KICK" RURA OD ŁÓŻKA. ZŁAMANY PISZCZEL (Może 2024).

Zostaw Swój Komentarz