Co dała mi szkoła muzyczna? Wyznanie męczennika ...

Pamiętam, jak moja matka wyjechała z przedszkola i zabrała mnie do szkoły muzycznej. Nie podobał mi się mój nauczyciel akordeonu strasznie i prawie już nie ma. Jednak moja matka nalegała, a przez osiem lat uczęszczałem do szkoły muzycznej. Dopiero teraz, kiedy minęły lata od wydania, zastanawiasz się: co dały ci lata spędzone z instrumentem muzycznym?

Mój osobisty rozwój dzięki muzyce.

Od pierwszej klasy w zwykłej szkole byłem trochę uwięziony, gdy komunikowałem się z ludźmi, rumieniąc się z nadmierną uwagą. Czasami chciałem wyskoczyć z siebie, gdy nauczyciel za coś skarcił. Wyobraź sobie, że stoisz przy tablicy lub siedzisz na scenie. Mój pierwszy koncert, w którym zagrałem małą grę, odbył się w dużej sali. Pamiętam dobrze, jak widziałem tylko klawiaturę mojego małego akordeonu i pomyślałem, jak nie popełnić błędu. Sala klaskała dla mnie i czułem się jak mały zwycięzca.

Bardzo dobrze pamiętam też, jak grałem przed kolegami z klasy na czwartej klasie. Nie myślałem o tym, co pomyśleliby, o myślach. Nie mogę powiedzieć, że na egzaminie końcowym nie było emocji. Właśnie używany. Jestem przyzwyczajony do bycia w centrum uwagi.

W zwykłej szkole lekcje przebiegały jak zwykle. Jeden nauczyciel wyjaśnia temat klasie i nie można go przerwać. Ale jak czasem lubiłem przychodzić do szkoły muzycznej i grać szkic, którego nauczyłem się w domu!

Mój nauczyciel mówił ze mną tym samym językiem. Rysowałem notatki, próbując wyjaśnić, jak grać. Zrozumiałem, że mówił ze mną tym samym językiem. Próbowałem znaleźć kontakt ze mną, zainteresowani, aby po raz kolejny opracować. I on to zrobił! Często pytał: „Cóż, co zamierzasz grać?” Nie do pomyślenia, ale już miałem wybór! Oczywiście grałem w to, co ćwiczyłem najbardziej w domu. Wtedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że ludzie mogą się zgodzić. I do tego najważniejsze, aby je zrozumieć.

Ścieżka nie jest łatwa, ale rezultatem jest mój wzrost.

I ile razy chodziłem na trasę „House - Music School” ... Z wdzięcznością myślę o moich rodzicach, którzy zostali zmuszeni, by nie opuszczać chóru, trenując ucho. Zawsze był dla mnie grzech - po szkole siedzieć przy komputerze i nic więcej nie robić. Dzięki Bogu dopiero w tych czasach, kiedy nie było specjalności i innych zajęć. Teraz wiem, że osoba albo się rozwija, albo poniża.

Zajęcia muzyczne zdecydowanie rozwijają nie tylko ręce, ale także mózg. Komputer do celów, w których został użyty, oczywiście tylko obniżył mnie w rozwoju. Zwracam również uwagę, że rodzice postawili warunek: będziesz grać pracę dziesięć razy - siadasz przy komputerze. Wierz mi, jestem za to wdzięczny.

Ale najważniejsze jest to, że mogę grać na trzech instrumentach muzycznych: akordeonie, pianinie i gitarze. Niestety nigdy nie kupiłem akordeonu, a podczas studiów korzystałem ze szkoły. Aby zagrać coś na pianinie, musisz się przygotować. Jeśli będę musiał coś zagrać, na pewno pamiętam.

Ale dla mnie gitara istnieje wszędzie! Nauczyciel nauczył mnie, jak właściwie trzymać gitarę, różne klasyczne dzieła. Jednak teraz znajomość akordów jest dla mnie bardzo przydatna. Mogę zagrać każdą piosenkę - dawać akordy! Grupa przyjaciół, długi stół krewnych lub innych przypadkowych słuchaczy śpiewa razem ze mną, a ja to uwielbiam! Przez chwilę znów jestem w centrum piosenki. Ale myślę o słowach, o muzyce.

Nie, nie żałuję!

Nie chcę, żebyś myślał, że jestem żołnierzem. Ukończyłem dobrze szkołę średnią i zostałem zaproszony na dodatkowy rok do szkoły muzycznej. Mam jednak inną atrakcyjność, która jest dla mnie bardziej atrakcyjna, więc nie jestem muzykiem.

Ale nigdy nie usłyszycie ode mnie, że żałuję tych lat spędzonych w cudownej szkole. Uwolniła mnie, dała mi dostęp do sceny, pokazała mi, do czego jestem zdolny. Zapoznał się z nowymi ludźmi, dał żyć w innej sytuacji. A jeśli będzie wieczór gitarzystów, pójdę i zagraj tam moją ulubioną piosenkę.

Obejrzyj film: Msza dla Młodzieży (Listopad 2024).

Zostaw Swój Komentarz