Ten człowiek w Ameryce stał się tym, którego Izaak Dunaevsky był w ZSRR. Obchody Irwin Berlin w dniu jego setnych urodzin były wielkim koncertem w Carnegie Hall, w którym uczestniczyli Leonard Bernstein, Isaac Stern, Frank Sinatra i inni celebrytowie.
W swoim bagażu twórczym - muzyka do 19 musicali na Broadwayu, w sumie 18 filmów, powstaje około 1000 piosenek. Co więcej, 450 z nich to znane przeboje, 282 to jedne z dziesięciu najpopularniejszych, a 35 miało zaszczyt uczynić nieśmiertelne dziedzictwo Ameryki pieśnią. A jeden z nich - „God Bless America” - zyskał status nieoficjalnego amerykańskiego hymnu.
God Bless America Land, którą kocham ...
2001, 11 września - dzień amerykańskiej tragedii. Spotkanie nadzwyczajne z udziałem Senatu i członków Kongresu USA miało na celu omówienie sytuacji. Po krótkich niepokojących przemówieniach sala zatrzymała się na chwilę. Wszyscy obecni zaczęli szeptać słowa żałobnej modlitwy za ludzi, których życie przerwała straszliwa tragedia.
Jeden z senatorów głośniej niż inni powiedział: „Panie, błogosław Amerykę, ziemię, którą kocham ...”, a setki ludzi podniosło jego głos. Patriotyczna piosenka brzmiała tak, jak Irving Berlin pisał, wciąż służąc w wojsku.
Dwadzieścia lat później stworzył nową wersję, którą śpiewali amerykańscy weterani wojenni z II wojny światowej i śpiewali ją z tyłu, brzmi to dzisiaj, gdy obchodzone są święta narodowe.
Wielki kompozytor, który nie znał notatek ...
Jego prawdziwe nazwisko to Israel Beilin. Ojcem przyszłej sławy był kantor w synagodze w Mohylewie. W poszukiwaniu lepszego życia rodzina przybyła do Nowego Jorku, ale ojciec zmarł trzy lata później. Chłopiec za ławką szkolną spędził 2 lata i był zmuszony śpiewać na ulicy w Eastside, aby zarobić na życie.
W wieku 19 lat napisał słowa do swojej pierwszej piosenki, która została opublikowana. Ale dzięki irytującemu błędowi kompostowania autor nazywa się Irving Berlin. A to imię stało się później pseudonimem kompozytora do końca jego długiego życia.
Młody człowiek nie posiadał notacji muzycznej, opanowując muzykę przez ucho. Napisał to w swoisty sposób, grając melodię swoim asystentom pianistycznym. Używane były tylko czarne klawisze. Ponieważ kompozytor nigdy nie grał nut, partytury berlińskie po prostu nie istnieją.
Uwagi do tej piosenki do druku - TUTAJ
Główna piosenka życia
Obywatelstwo USA, a następnie służba wojskowa. W 1918 roku Irving napisał swój pierwszy patriotyczny musical „Yip Yip - Yaphank” na swój finał i został napisany „God Bless America” w formie uroczystej modlitwy. Później jego nazwa została użyta w nagłówkach kilku znanych książek i filmów.
Piosenka leżała w archiwum ... dwadzieścia lat. Jej lekko przerobiona piosenkarka Kate Smith po raz pierwszy w radiu. A ta piosenka natychmiast staje się sensacją: cały kraj śpiewa ją ze szczególną czcią. W 2002 roku hit „God Bless America” wykonał Martinę McBride i stał się czymś w rodzaju swojej wizytówki. W wykonaniu tego arcydzieła na dużych stadionach i salach koncertowych z szacunkiem podnoszą się tysiące ludzi.
W tej piosence Irving Berlin otrzymał wojskowy medal „Za zasługi” z rąk prezydenta USA Harry'ego Trumana. Inny prezydent Eisenhower przyznał autorowi piosenki Złoty Medal Kongresu, a Ford, trzeci amerykański prezydent, zaprezentował Medal of Freedom.
W stulecie Irwin Berlin w Urzędzie Pocztowym pojawił się znaczek, w którym jego portret został umieszczony na tle tekstu „God Bless America”.
Troskliwy syn i kochający małżonek
Po uznaniu na świecie nastąpiła sława i pieniądze. Pierwszą rzeczą, którą kupił, było mieszkanie dla matki. Kiedyś przywiozła ją do Bronxu, by zamieszkać w pięknym mieszkaniu. Syn bardzo kochał swoją matkę i traktował ją z wielkim szacunkiem do końca swoich dni. Nad jego łóżkiem całe życie wisiał portret tego, który dał mu życie.
Pierwsze małżeństwo Irwina Berlina było krótkie. Jego żona Dorota podczas miesiąca miodowego (jego para spędzona na Kubie) zachorowała na tyfus i wkrótce zmarła. 14 lat wdowieństwa i nowego małżeństwa. Wybór Irwina - córki milionera, Helen MacKay, zakończył zaręczyny ze słynnym prawnikiem, preferując utalentowanego muzyka. 62 lata ta para żyła w szczęśliwym małżeństwie. Rok po śmierci szczerze umiłowanej żony sama podróż Irwina Berlina została zakończona.
Nie był rdzennym Amerykaninem, ale uhonorował swoją pieśń całym sercem i pobłogosławił Amerykę.
Zostaw Swój Komentarz